piątek, 4 lipca 2014

One Part Naxi.

Wyszedłem z lotniska znajduje się w moim Buenos Aires nic się nie zmieniło. Poszedłem do mojego domu wszystko stoi na swoim miejscu. Zaburczało mi w brzuchu .no tak nic dzisiaj nie jadłem. Zamknąłem dom i wsiadłem do samochodu. Po chwili byłem przed sklepem wysiadłem z auta i udałem się po koszyk. Weszłem do środka przeglądałem warzywa nagle ktoś wjechał w mój koszyk odwróciłem się była to mała dziewczynka. Podbiegła do niej kobieta.
-Alba ! Tyle razy mówiłam ci abyś uwarzała - ten głos wydawał mi się znajomy..
-Przepraszam ciociu .. -powiedziała dziewczynka i spuściła głowe..
-Przepraszam pana za nią jest jeszcze mała i ..-urwała i popatrzyła na mnie . Miała burze loków na głowie , ciemne oczy i ciemną karnacje.- Maxi ? -zapytała . Ale zaraz skąd ona zna moje imie ?
-Tak ale skąd to pani wie ? - zapytałem
-Przecież kiedyś sie przyjaźniliśmy nie pamiętasz mnie ? -Wtedy wszystko sobie przypomniałem to była Naty ze Studio.. kiedyś ze sobą chodziliśmy ale niestety wyraliśmy inne uczelnie i nasz związek tego nie przetrwał..
-Naty ? tyle lat -powiedziałem a oba posłała mi serdeczny uśmiech który bez namysły odwzajemniłem.. uwielbiam kiedy się uśmiacha wtedy tak słodko marszczy nosek
-Ciociu mogę tego batonika ? -Zapytała dziewczynka.
-Dobrze wiesz że Tobie takich rzeczy nie wolno jeść .. no dobrze ale tylko jednego i mi też weź - powiedziała z uśmiechem a dziewczynka przytuliła ją i poszła po batoniki
-A kto to ? - To pytanie chodziło mi cały czas po głowie ..
- Alba córka Violetty i Leona wiesz czasami u mnie zostaje bo oni muszą jechać w jakieś delegacje.. - odpowiedziała i popatrzyła smutno na małą która roznawiała z jakimś dzieckiem - Wróciłeś? Kiedy ? - dodała i popatrzyła na mnie z uśmiechem wtedy popatrzałem na jej dłoń miała pierścionek..czyli kogoś ma ..
-Tak wróciłem dzisiaj , nie dawno .. ładny pierścionek -powiedziałem a ona popatrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczami.
-Dziękuję - odpowiedziała i wtedy podeszła do nas Alba .
-Ciociu wracamy ? Wujek za pewne aię nie cierpliwi bo długo nas nie ma - powiedziała i złapała się rączki kobiety mojego serca ..
-Tak  , tak kochanie już wracamy -jej głos się łamał. Czy coś jest nie tak ?
-Może was odwieźdź ? i tak nie mam nic do roboty - zaproponowałen
-Ciociu słyszysz ten pan proponuje nam wycieczke ! - krzyknęła mała i zaczęła skakać
-Albo proszę mów mi wujku - powiedziałem i się do niej uśmiechnąłem dziewczynka to odwzajemniła i się do mnie przytuliła
-No dobrze Alba chodź idziemy do kasy-powiedziała Naty do małej. Gdy kasjerka nas obsłużyła udaliśmy się do samochodu. Spakowaliśmy zakupy do bagażnika i wsiedliśmy do auta.
-To na jaką ulice ? -Zapytałem i spojrzałem na towarzyszke
-Na Parkową 67 - odpowiedziała
-Jesteśmy sąsiadami - powiedziałem i się zaśmiałem
-Na prawde ? -zapytała już byliśmy pod jej domem
-Tak mieszkam w tym białym -pokazałem jej dom .
-Dziękuję za podwiezienie Alba chodź idziemy - powiedziała i spojrzała na dziewczynke
-Przyjemność po mojej stronie - powiedziałem , puściłem jej oczko i wsiadłem do auta. Po chwili znajdowałem się pod moją posiadłością. Wypakowałem zakupy z bagażnika i zacząłem robić obiad. Przerwało mi dźwięk dzwonka do drzwi za pewnie listonosz. Otworzyłem drzwi i to co zobaczyłem zbiło mnie z nóg za nimi stała zapłakana Alba.
-Alba co się stało ? - zapytałem i zaprowadziłem małą do salonu .
-Ci-ciocia le-leży nna podłodze i się nie rusza - powiedziała . Stałem na środku salonu nie wierząc w to co przed chwilą usłyszałem .
-Ale jak to leży ?
- wróciłyśmy ze sklepu , wyjek zobaczył że byliśmy z tobą i zaczął krzyczeć na ciocie a ciocia go chciała uspokoić i wtedy wujek ją uderzył a ciocia spadła na podłoge a wujek wyszedł a ja wybiegłam z domu i przyszłam tutaj - zaszlochała zacisnąłem pięści.
-Alba posiedzisz tutaj sama ? ja pójdę do cioci jej pomóc ? włączę Ci jakąś bajeczke ? -Zapytałem
-Dobrze , ale ciocia wyzdrowieje ? - zapytała mała
-Obiecuje Ci to - przytuliłem małą- tutaj masz pilota włącz sobie co chcesz a ja cię zamknę żeby nikt nie wszedł dobrze?-zapytałem
-Dobrze - odpowiedziała . Wyskoczyłem z domu jak poparzony chciałem jak najszybciej się u niej znaleźć. Wpadłem do jej domu z hukiem . Nikogo nie było poszedłem do salonu tam jej nie było .. więc kuchnia . Tam leżała na podłodze podbiegłem do niej i ukucnąłem koło niej zadzwoniłem po pogotowie. Przyjechało 10 minut później. Siedziałem na korytarzu .czekałem na lekarza aż wyjdzie z jej sali . Po 15 minutach udręki wyszedł podbiegłem do niego.
-I co z nią? -zapytałem na wstępie.
-A kim pan jest dla pani Natalii ? - zapytał
-Przyjacielem - odparłem
-Nie możemy panu idzielać takich informacji.-odparł i chciał odejść złapałem go za rękę.
-Proszę niech pan mi powie ona nie ma tutaj żadnej rodziny oprócz narzeczonego ale jak widzi pan go tutaj nie ma .- powiedziałem a lekarz westchnął.
-No dobrze usiądźmy. Pani Natalia nie jest u nas tutaj pierwszy raz często się zdarza że przychodzi do nas posiniaczona ale u niej wytłumaczeniem jest to że uderzyła się albo spadła ze chodów bardzoe też straciła na wadze proszę pana ale to jest nie normalne że osoba przy wzroście 160 cm waży 30 kg .. moze pan wie co siedzieje u niej w domu ? Niech pan powie chcemy jej tylko pomóc.
-Tak wiem coś na ten temat podobno narzeczony ją bije . - te słowa ledwo przechodziły mi przez gardło . Czyli że ona od dawna przeżywała taką katorgę.- moge do niej wejść?
-No dobrze ale tylko na chwile . - powiedział i posłał mi przyjacielski uśmiech. Złapałem za klamke i pociągnąłem do siebie . Wszedłem do środka leżała na łóżku patrzyła się w jeden punkt gdy mnie zobaczyła posłała mi smutny uśmiech . Podszedłem bliżej usiadłem na krzesełku obok jej łóżka.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś że on Cię bije ? - zapytałem i złapałem ją za rękę przeszedł mnie przyjemny dreszcz. "Jak zadawnych lat" pomyślałem .
- A co ci miałam powiedzieć ? Maxi mój narzeczony mnie bije ? Nie uwarzasz że to jest śmieszne .. Nie było cie ze mną czułam się samotna . Nie odzywałeś się do mnie ..- przerwałem
-Myślałem że tego nie chciałaś .. nie chciałem byź nachalny ..- dokończyłem
-Maxii co z Albą ?-zapytała
- Jest u mnie siedzi i ogląda telewizje . Naty jak wyjdziesz ze szpitala zamieszkasz z Albą u mnie nie moge pozwolić aby ci się działa krzywda - powiedziałem i pogłaskałem ją delikatnie po policzku.
-Maxi nie mogę ciebie aż tak naciągać
-Nie naciągasz Naty martwie się o ciebie. -Przerwano nam
-Przepraszam ale odwiedziny się skończyły może pan przyjść jutro odwiedzić panią Navarro. - powiedziała pielęgniarka.
-Przyjdziesz? -zapytała Naty
-Tak przyjdę wezmę ze sobą Albe na pewno się stęskniła - powiedziałem i pocałowałem ją delikatnie w polik - dozobaczenia
-Pa - powiedziała dziewczyna i się do mnie uśmiechnęła.
Przez ten tydzień chodziliśmy regularnie z Albą do szpitala odwiedzać Naty. Właśnie siedzimy z Albą i czekamy na Naty dzisiaj własnie wychodzi. A propo Alby to dziecko jest cudowne. Czasami potrafi mnie zadziwiać ostatnio pomagała robić mi obiad jest bardzo bystra aż chciałoby się mieć takie dziecko. Naty właśnie wyszła. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy najpierw do jej domu aby mogła zabrać swoje rzeczy gdy wychodziliśmy Naty stanęła na środku salonu i zaczęła coś pisać na kartce potem ściągła pierścionek z palca i położyła go przy kartce. Gdy byliśmy już u mnie w domu Alba nie mogła wytrzymać ze szczęścia biegała po całym domu pokazując wszystko Naty. Gdy skończyła wszystko opowiadać nałożyliśmy obiad i udaliśmy się do jadalni. Alba zaczęła opowiadać Naty jak to było ze mną prze ten tydzień. Uśmiechałem się pod nosem kiedy Alba wspominała o zabawnej scenie . Wszystko przerwało dźwięk dzwonka telefonu Naty.
-Przepraszam muszę odebrać Viola dzwoni - powiedziała
-Mamusia? -zapytała Alba
-Tak mamusia -uśmiechnęła się do małej- halo? tak , tak wszystko w porządku  , na prawde ? Tak się ciesze Alba za pewne też będzie , co ? nie ja tam nie mieszkam już , no tak jakby   Parkowa73 tak kilka domów dalej , czekam Pa -rozłączyła się-Alba dzisiaj przyjeżdżają twoi rodzice - powiedziała odkładając telefon
-Co ? A zabierają mnie ? - zapytała smutno
-Tego nie wiem kochanie - powiedziała i złapała ją za rączkę. Usłyszeliśmu dzwonek do drzwi
- ja otworzę to zapewne oni- powiedziała Naty i wstała od stołu. Chwile potym wróciła z nic nie zmienioną Violettą i Leonem
-Maxi ? boże tyle lat - podeszła do mnie Viola i przytuliła
-No Naty nie mówiłaś że mieszkasz z Maxim  -powiedział Leon i szturchnął Naty ramieniem jej twarz oblał rumieniec.
-Mamo ja zostaje jeszcze u wujków ? - zapytała Alba.
-Kochanie my przyjechaliśmy po ciebie może przyjedziesz jeszcze na wakacje o ile się zgodzą- powiedziała Viola do córki.
-Ale ja nie chce jechać !-krzyknęła Alba i uciekła do siebie do pokoju
-Ja z nią pogadam - powiedziała Naty i poszła do małej.
-Maxi kiedy wróciłeś?- zapytał Leon
-Jakoś dwa tygodnie temu - wzruszyłem ramionami.
-Maxi ja wiem że coś czujesz do Naty , ona zasługuje na szczęście tyle wycierpiała-powiedziała Viola
-Zaraz wy o wszystkim wiedzieliście? -Zapytałem a oni tylko przytaknęli głową- I nic mi nie powiedzialiście ? -zapytałem oburzony.
-Nie chcieliśmy abyś wracał z przymusu - powiedziała Viola i spuściła głowe wtedy do jadalni weszła Naty z Albą
-Mamo ale obiecasz że przyjadr na wakacje ? -zapytała mała
-Tak kochanie . Spakowałaś się już? - zapytał Leon
-Tak ciocia Naty mi pomogła -zaszlochała.
-Skarbie nie płacz przyjedziesz przecież nie pozwól aby te kilometry nas rozdzieliły dobrze ? -Powiedziała Naty i uklęknęła obok dziewczynki
-Obiecuje- odpowiedziała i rzuciła się w ramiona Naty.
-Chodź kochanie już pora iść spóźnimy się na samolot - powiedziała Viola .Mała podeszła do mnie i przytuliła
-Będę za tobą tęsknić wujku
-Ja za tobą też szkrabie - powiedziałem i puściłem ją a ona podszedła do rodziców
-Dziękuję zq to co dla niej robisz Naty ,Maxi tobie też dziękuję - powiedziała Viola i nas uścisnęła. Odprowadziliśmy ich do drzwi pożegnaliśmy się i weszliśmy do środka . Widziałem że Naty jest ciężko więc podszedłem do niej i ją przytuliłem
-Będzie dobrze zobaczysz -szrpnąłem jej do ucha
-Nawet nie wiesz ile ona przyniosła szczęścia do mojego życia-powiedziałai zaczęła płakać.
-Do mojego też wniosła ,ale mamy siebie ja Ci pomoge Kocham Cię -powiedziałem zanim zdążyłem ugryść się w język.
-Ja ciebie też- nie spodziewałem się tego od niej . Przybliżyłem się do niej i złaczyłem nasze usta w pocałunku.
Dwa miesiące później oświadczyłem się jej . Dbałem o to aby miała wszystko czego potrzebowała. A po pół roku byliśmy szczęśliwą rodziną Ponte. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej . Paniętam jak siedziała w salonie skulona przestraszyłem się podszedłem bliżej i usiadłem obok niej na kanapie
-Kochanie co się stało ? -zapytałen z troską
-Obiecujesz że mnie nie zostawisz? -jej pytanie mnie ździwiło.
-Oczywiście że nie , ale co się stało martwie się
-Bo ja ... ja jestem w ciąży -moje oczy samoistnie się rozszerzyły wziąłem ją w ramiona i powiedziałem jak bardzo ją kocham . 9 miesięcy poźniej narodziłsię nasz synek nazwaliśmy go Jorge żadne słowa nie oddały by tego jaki byłem , jestem i będę szczęśliwy

**************************************
Mam nadzieje że nie zanudziłam was tym :)

czwartek, 3 lipca 2014

One Part Naxi Spotkanie.

On obudził się w miękkim i ogromnym łożku. Nagle drzwi do jego pokoju się otworzyły.
-Maxi! wstawaj jest już 7 rano .Ja zaraz muszę isc do pracy musisz się zając Facu bo Florencia się rozchorowała kto by przypuszczał , że takie coś spotka ją na wakacje  ach.. ale trudno a i jak możesz to ogarnij trochę w domu dobrze ? Zresztą wiesz dobra idę bo się spoźnie , Pa kochanie do zobaczenia wieczorem - ucałowała jego policzek i wyszła zamykając drzwi. Opadł na miękką, ciepłą poduszkę i jęknął  od niechcenia. Matka znowu pracuje.Nawet nie pamięta kiedy ostatnio spędzili chociaż jeden dzień razem . Jego przemyślenia przewało otwierające się drzwi w nich pojawił się mały chłopiec z misiem w ręce i przecierał oczko drugą rączką.
-Maksi miałem zły sen . Mogę spac z tobą? - zapytał mały chłopiec podchodząc do łożka.
-Pewnie młody chodź - posunął się robiąc miejsce Facu. Mały wtulił się w brata i momentalnie zasnął. Maxi nie wiedząc co zrobic położył się koło brata i po chwili znalazł się z krainie Morfeusza.

Ona natomiast miała to czego on tak bardzo pragnął czyli kochającą rodzinę. Nie pochodziła z bogatej rodziny wręcz na odwrot ledwo wiązali koniec z końcem zawsze miała cichą nadzieje ,że będzie lepiej. Dzieliła pokoj z młodszą siostrą Mechi bardzo były ze sobą zżyte po mimo takiej roznicy wieku pomagały sobie na wzajem. Mechi była bardzo bystrym dzieckiem wiedziała więcej niż dzieci w jej wieku.Dziewczyna nagle poczuła że ktoś skoczył jej na łozko. Była to Mechi.
-Naty ! proszę pojdziemy na plac zabaw ? -zapytała
-No dobrze tylko się ubiorę coś zjemy i pojdziemy ok ? -zapytała a jej siostra zaczęła skakac ze szczęscia .
-Okej to ruchy Naty nie mamy całego dnia ! - pogoniła ją a ona na to tylko się zaśmiała. Wstała z łozka wziela z szafy jakies ciuchy i poszla się odświeżyc. Gdy zeszła na dol tam czekala na nia siostra z naszykowanymi płatkami.Uśmiechnęła się pod nosem i poszła zając miejsce obok siostry. Po skonczonym posiłku odłożyły naczynia do zlewu i udały się na obiecany plac zabaw. Gdy dotarły zobaczyły ze plac zabaw jest zapełniony dziecmi na twarzy Mechi pojawił się rumieniec gdy zobaczyła jej obiekt westchnień.
-Mechi ? Ktory to ? -Zapytała Naty
-O co ci chodzi Naty? Nie rozumiem cię  ... -ostatnie słowo przedłużyła 
-Oj młoda dobra lec się bawic - pogoniła ją
-A ty co będziesz robic? - zapytała mała
-A wiesz ostatnio wypożyczyłam książkę nawet nie miałam okazji jej przeczytac więc..- zacięła się
-Więc będziesz czytac? - dokończyła młoda
-Tak , tak dokładnie - powiedziała z uśmiechem
-No dobrze to ja idę - powiedziała młoda i poleciała do jakieś dziewczynki. Ona stała i szukała wolnej ławki. Gdy znalazła to udała się do niej i usiadła . Wyciągnęła z torby książkę i zaczęła czytac. Po chwili jej przerwano .
-Przepraszam czy mogłbym tutaj usiąśc wszystkie ławki są już zajęte ?- zapytał chłopak popatrzyła na niego wysoki brunet z czapką na głowie.
-Tak pewnie - powiedziała z uśmiechem i odsunęła się kawałek .
-Jestem Maxi- powiedział i wyciągnął w jej stronę rękę
-Natalia ale mow do mnie Naty - uścisnęła jego rękę przeszedł ją przyjemny dreszcz czy jego też ? Na pewno zapatrzał się w jej oczy ktore barwa byly podobne do czekolady. Tą cudowną chwile przerwał krzyk dziewczynki,
-Naty ! ten pajac ciągnie mnie za warkoczyki! - Mechi wskoczyła Naty na kolana z obrażoną miną.
-Mechi! nie mow tak o swoich rowieśnikach - skarciła ją Natalia
-Facu ! ile razy Ci mowiłem żebyś nie zaczepiał w taki sposob dziewczynek - powiedział spokojnie Maxi
-Ale .. - nie dokończył bo przerwał mu brat
-Żadnego ale a teraz przeproś dziewczynkę - dokończył 
-Ech! Przepraszam Cię Mechi za to że ciągnąłem cię za warkoczyki - powiedział a jego twarz oblał rumieniec - Pasi ? -zapytał brata
-Pasi- odpowiedział ze śmiechem Maxi.
-Maxi może do nas przyjsc Mechi się ze mną pobawic? bo Ty i tak tego nie lubisz - powiedział ze skruszoną miną.
-Dobrze a ile Naty sie zgodzi- powidział i spojrzał pytającym wzrokiem na hiszpanke.
-Nie mam żadnych planów więc możemy iść- gdy to powiedziała jej siostra i chłopiec zaczęli skakać .

Tak zaczęła się ich historia . Poźniej już coraz częściej się spotykali aż do tego jednego dnia gdy Maxi...
-Naty może poszlibyśmy do kina ? ale tak sami? -zapytał
-Ale że ja z tobą? -ździwiła się
-Ech jeżeli nie to zapo..
-Tak pójdę z tobą do kina - przerwała mu i się uśmiechnęła.
-Super wpadne po Ciebie o 18:00-powiedział i puścił do niej oczko . Całą tą scenke przetwały dzieci podbiegające do rodzeństwa.
-Maxi idziemy ? Mama sie nie cierpliwi .-powiedział Facu.
-Tak , tak to dozobaczenia wieczorem -powiedział Maxi i wyszedł z bratem  placu zabaw. Hiszpanka po chwili też się udała do domu . Tam spędziła trochę czasu przed szafą zastanawiając się co ma ubrać . Po chwili wybrała zestaw umalowała się i ubrała nie wiedziała nawet że jej to tak długo zajęło bo usłyszała dzwonek do drzwi . Zbiegła po schodach.
-To do mnie - krzykła i otworzyła drzwi za którymi stał argentyńczyk z bukietem kwiatów - Cześć -przywitała się i uśmiechnęła
-Cześć proszę to dla ciebie -odpowiedział jej i wręczył kwiaty.
-Nie musiałeś. Są piękne -zwróciła się do niego i pocałowała w policzek -poczekaj pójdę je wstawić do wazonu - dodała i weszła do środka . Po chwili wróciła i poszli do kina . Wybrali komedie romantyczną. W połowie filmu hiszpanka położyła głowę na ramieniu chłopaka a ten tylko uśmiechnął się pod nosem . Dziewczyna myśląc że jest mu nie wygodnie wzięła głowę na co on się odwrócił ku niej . Popatrzyła w jego oczy i utonęła . Po chwili zaczęli się do siebie zbliżać ludzie w kinie patrzyli na tą scenkę z zachwytem . Kiedy stykali się czołami nagle w jej głowie pojawiła się czerwona lapmka przecież ona nie może on jest bogaty ich związek nie miałby przyszłości lecz było za późno chłopak wpił się w jej wargi z taką namiętnością że nie miała siły nawet go odepchnąć . Gdy się od siebie oderwali wszyscy w kinie zaczęli bić brawo a ona uciekła . Była już przy wyjściu gdy poczuła że ktoś ją łapie za nadgarstek i przyciąga . Był to Maxi .
-Jeżeli tego nie chciałaś mogłaś powiedzieć.-powiedział smutno
-Nie Maxi chciałam tego , ale nasz związek nie miałby przyszłości -odpowiedziała a w jej oczach gromadziły się łzy .
-O czym ty mówisz ?!jak nie miałby przyszłości ? Naty ..
-Maxi my .. my się za bardzo różnimy ty jesteś przystojny , bogaty , i masz przyjaciół a ja ?! ja jestem biedna , brzydka i samotna .
-Nie mów tak kochanie dla mnie nie ma znaczenia czy jesteś biedna czy bogata lecz to jaka Ty jesteś a jesteś cudowną osobą.. Kocham cię taką jaką jesteś czyli zabawną i inteligentną osobą . Proszę cię zaufaj mi i spróbujmy być szczęśliwi.
-Myślisz że mamy szanse na bycie szczęśliwym ?
-Jak nie spróbujemy to się nie przekonamy kochanie - powiedział i założył jej kosmyk włosów za ucho a ona przytuliła się do niego szepcząc
-Chce spróbować.. Kocham Cię Maxi - na co on odpowiedział jej namiętnym pocałunkiem ..

**************************************
Mój pierwszy post : D beznadzieja... ale jakoś poszło ;)